niedziela, 14 grudnia 2014

Dwa, tak wówczas istotne odkrycia nie pozostały niezauważone i niedocenione. Dla przypomnienia: 8. grudnia 1845 rHencke odkrył swoją pierwszą asteroidę. Przedtem było długo, długo nic a nawet twierdzono, że takich obiektów jest tylko tyle ile zostało wówczas odkrytych czyli cztery i na tym koniec,  kropka. A jednak. Kilkuletni upór, próby i żmudne obserwacje pozwoliły udowodnić, że tego czegoś jest więcej jednak niż cztery. Do tego 1. lipca 1847 r. Henckeogłosił odkrycie kolejnej asteroidy. Za kilka lat miało się okazać, że lawinowo zaczęły być odkrywane kolejne. Do dzisiaj znaleziono ich kilkaset tysięcy. Nieźle, a miały być tylko cztery i już.
Pierwsze odkrycie zostało uhonorowane następnego roku (1846) na wniosek samego Aleksandra HumboldtaHencke otrzymał wtedy Wielki Złoty Medal za Sztukę i WiedzęKról Fryderyk Wilhelm IV mało, że nadał mu Order Czerwonego Orła IV klasy to jeszcze sprawił, że jego skromna emerytura wynosząca 225 talarów rocznie wzrosła o 300. Oczywiście Hencke miał do wyboru: albo wyższe dochody, albo na koszt państwa otrzyma lepszy sprzęt obserwacyjny. Wybrał to pierwsze. KrólDanii Christian VIII nadał Medal Ingenio ArtiAkademia Paryskaprzyznała mu nagrodę w wysokości 635 franków.
Po odkryciu drugiej planetki odezwały się również inne kraje dołączając wyrazy uznania i nie tylko. Król Fryderyk Wilhelm IV nadał mu kolejny Order Czerwonego Orła, tym razem już III klasy i do tego ze wstęgą. Uniwersytet w Bonn nadał mu honorowy tytuł Doktora Filozofii i Magistra Wolnych Sztuk.  Taki tytuł widniał też na tablicy nagrobnej. Akademia Paryska ponownie uhonorowała go wysoką nagrodą a LondyńskieTowarzystwo Astronomiczne przyjęło go jako swego członka na podstawie zaświadczenia (patentu) wystawionego przez Johna Herschela.
Humboldt nazywał go Ojcem nowych odkryć planetarnych. Sam Hencke nie chrzcił odnalezionych przez siebie planetoid. Wybory nazw pozostawił innym. I tak na jego prośbę pierwsza odkryta planetoida otrzymała imię Astrea od innego niemieckiego astronoma – Johanna FranzaEncke, którego często myli się z Hencke – podobieństwo nazwisk. Encke był w tamtych czasach dyrektorem Obserwatorium Berlińskiego. Drugą, również na prośbę Henckego, nazwał CarlFriedrich Gauss wybierając dla niej imię Hebe.

A co było potem? Obserwatorium, które pozostało na dachu dawnego domu astronoma, było utrzymywane i konserwowane. Taki obowiązek nałożyło miasto na kolejnych właścicieli tego budynku. Obserwatorium było na swoim miejscu jeszcze przez krótki czas po 1945 r. W okresie przedwojennym, dzisiejsza ulica Reymonta nosiła imię Henckego (K.L.Hencke Strasse). Jego grób przetrwał aż do momentu, kiedy postanowiono na drezdeneckim cmentarzu urządzić Kwaterę Zasłużonych. Wtedy to nagrobki zniknęły a ich miejsce zajęły groby współczesne, ludzi w jakiś tam sposób zasłużonych dla Drezdenka. Kilka lat temu spreparowano nieco dziwaczny medal z wizerunkiem astronoma. To było z okazji któregoś z kolei Jarmarku Kasztelańskiego. Przez jakiś czas w Bibliotece Miejskiej w Drezdenku funkcjonowała skromna wystawka na temat Karla Ludwiga Hencke. W jednym z numerów lokalnego periodyku sprzed kilku lat ukazała się krótka notatka na jego temat. I tyle z naszej strony. Niewiele, albo raczej może w niewystarczający i dość minimalistyczny sposób. A przecież to była nietuzinkowa postać, o której należy pamiętać bez względu na czas i politykę.
Mam nadzieję w niedługim czasie dokończyć temat Karla Ludwiga Hencke i uzupełnić informacje o kilka faktów genealogicznych. Ale to już jest uzależnione od innych okoliczności. Poza tym, może nadszedł czas na jakieś obszerniejsze i niezależne opracowanie tematu?





Tak wyglądał skromny grób Karla Ludwiga Hencke. Niektórzy jeszcze pamiętają ten widok.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz