niedziela, 14 grudnia 2014

Bardzo ciekawą pamiątką, wartą pokazania jest złoty sygnet. Bardzo dobrze się stało, że ten pierścień pozostał przy rodzinie Karla Ludwiga Hencke. W jakimkolwiek muzeum pozostałby zapewne anonimowym przedmiotem przypisanym bardzo ogólnie osobie astronoma. A tak wiemy, że to żywa pamiątka, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Istnieje jeszcze jego replika wykonana z powodów praktycznych – pra-prawnuk Henckego po prostu nie mógł nosić oryginału, ponieważ ten na niego nie pasował. Ta kopia ma na sobie już uwspółcześnione wersje symboli, które wygrawerowane zostały na oryginale.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem te znaki, od razu przyszło mi na myśl, że Hencke mógł być członkiem jakiejś loży. Ale symbole są po prostu oznaczeniami asteroid, które odkrył. Do tego pod znakami wyryte zostały daty odkryć. Dzisiaj używa się tych oznaczeń w zmienionej formie i w takiej też zostały one przygotowane na sygnecie będącym kopią tego XIX-wiecznego.

Sygnet ma też „tajną skrytkę” – otwierane wieczko i pojemniczek zakryty cienkim szkiełkiem. I tu wielka ciekawostka – w tym pojemniczku od zawsze składano próbki włosów nowonarodzonych członków rodziny. W ten sposób w pierścieniu spotykają się liczne już pokolenia potomków astronoma. Trafiła tam również próbka dziecięcych włosów pani Ingrid Andriessen-Beck, dzięki której mogły powstać te najnowsze posty o Karlu Ludwigu Hencke. Pani Ingrid jest, jakbyśmy to określili,  pra-pra-prawnuczką drezdeneckiego astronoma. Ale o tym trochę później.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz