Otrzymałem
właśnie zdjęcie teleskopu Henckego wykonane jeszcze w latach 70, za czasów
pamiętnej NRD. Muszę przyznać, że dzisiaj w tym samym miejscu instrument jest
eksponowany w dużo lepszy, czytelniejszy sposób. Już wtedy nie miał w sobie
soczewek. Nie wiadomo też dokładnie kiedy i kto z rodziny astronoma przekazał
go Obserwatorium Archenholda.
Powiedziano nam, że brak szkieł niekoniecznie jest wynikiem przeżyć wojennych.
Mogły być po prostu pobrane do innych konstrukcji. Wierzę w to. Kiedyś, w
latach licealnych sam konstruowałem takie rafraktory i szkła były „pobierane” z
przeróżnych, profesjonalnych urządzeń, które i tak nie protestowały przy takich
operacjach. Do dzisiaj mam na składzie kilka „poważnych” soczewek z tamtego
okresu, ale nie opłaca się już budować teleskopów. Takie, o podobnych do tego,
który był używany przez Henckego, można kupić za niewielkie pieniądze w
rozmaitych mniej lub bardziej podejrzanych źródłach. Szczególnie w okresach
przedświątecznych reklamy zachęcają do zakupu podobnych urządzeń. Nawet
bardziej zaawansowanych. Hencke w 1822 r. zapłacił za swój 150 talarów, co było
niemal połową jego ówczesnych rocznych dochodów. Spora suma. Za te dzisiejsze
można zapłacić kilkaset złotych, co nie jest nawet połową tak zwanej „najniższej
krajowej płacy”. Taniocha, a że przy okazji często i tandeta to inna sprawa.
Trzeba po prostu umieć wybierać i mieć przy tym odrobinę szczęścia. I nie
wierzyć we wszystko, co mówi sprzedawca.
Szkoda tylko,
że w większości przypadków takie zakupy nie powodują utrwalenia się
zainteresowania tematyką astronomiczną. Nawet nie zawsze służą do obserwacji
nieba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz